"Latający dywanik..."
W ostatnim okresie bardzo dużo emocji wzbudza "problem śmieciowy" w mieście, a zwłaszcza na terenach zarządzanych przez Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych. Fakt, przeważnie wchodząc na jakiekolwiek podwórko miejskie czy prywatne, pierwsze co rzuca się w oczy, to leżące obok pojemników wszelakiego rodzaju śmieci, stare meble, wiaderka, wózki, sprzęt AGD i RTV, armatura, worki z gruzem i oczywiście porozdzierane worki ze śmieciami zmieszanymi.
Nasuwa się pytanie, skąd one się biorą??? Standardowa odpowiedź mieszkańców budynku brzmi "Śmieci podrzucają osoby z zewnątrz". Hm…, podrzucanie śmieci na otwartych terenach jest możliwe, ale czy ktoś byłby w stanie - przez nikogo być niezauważony -, wnieść na ogrodzone podwórko lodówkę, szafę czy wersalkę, albo wyładować 20 worków gruzu? Trudno w to uwierzyć.
Jednak okazuje się, że na terenach zarządzanych przez MZBM śmieci mogą na podwórko nawet "przylecieć", tak jak miało to miejsce w przypadku "latającego dywanika". Rano podwórko zostało posprzątane, co potwierdza nagranie z 1 filmiku. Gdy tylko ekipa sprzątająca opuściła teren nieruchomości, na podwórko – jak widać na 2 filmiku - "przyleciał dywanik". Szkoda, że nie doleciał do śmietnika, tylko spadł na środku podwórka. Widać nie był to latający dywanik z bajki o Alladynie.
Najłatwiej winić zarządcę budynku, zarzucając mu, że nie pilnuje porządku, nie sprząta. A przecież każdy dodatkowy wywóz śmieci, to koszty i to całkiem nie małe. Tylko w 2020r. za dodatkowy wywóz nieczystości zaledwie z jednego wspólnego podwórka dla nieruchomości położonych przy ul. Piskorzewskiej, Parczewskiego i Złotej. MZBM zapłacił prawie 12.000 zł. Taka kwota to koszt pomalowania klatki schodowej w budynku. A takich podwórek w zarządzie MZBM jest bardzo dużo. Na dzień dzisiejszy MZBM zarządza 181 budynkami komunalnymi, 83 budynkami prywatnymi oraz 23 budynkami tzw. "procentowymi", stanowiącymi niewyodrębnioną współwłasność Miasta Kalisza i osób prywatnych.
Mieszkańcy Kalisza mają możliwość wywiezienia sprzętu AGD, RTV, armatury czy gruzu na miejski PSZOK przy ul. Smolnej. Nie ponoszą kosztów utylizacji odpadów komunalnych. No, ale po co to robić, jeśli można rzucić na podwórko, a później winić zarządcę za bałagan.
Z zasady wystarczy jeden woreczek ze śmieciami porzucony obok boksu na pojemniki, aby za kilka dni "przemienił się" w górę śmieci, co widać na załączonych zdjęciach.
No więc, skąd się biorą śmieci?
Może następnym razem, jakiś mieszkaniec budynku zanim zarzuci zarządcy brak działań, zastanowi się najpierw, czy nie przyczynił się do zaśmiecenia podwórka i zanim rzuci worek ze śmieciami obok boksu, bo np. zapomniał klucza, pomyśli, jak to miejsce będzie wyglądało za kilka dni, gdy inni mieszkańcy dorzucą swoje śmieci.
Podobno nadzieja nigdy nie umiera.